Czym jest syndrom sztokholmski? Jego przyczyny, objawy. Cykl przemocy

Syndrom sztokholmskiTerminem syndromu sztokholmskiego określamy mechanizm przetrwania, pojawiający się w relacji kat-ofiara. Polega on na odczuwaniu pozytywnych uczuć do swojego oprawcy, czy to porywacza, czy też osoby sprawującej przemoc, na przykład w rodzinie. Warto dowiedzieć się, co jest istota tego syndromu, co go powoduje, jak on się objawia oraz w jaki sposób pomóc osobie z syndromem sztokholmskim.

Czym jest i kiedy występuje syndrom sztokholmski?

Syndrom sztokholmski to termin psychologiczny, obejmujący relację pomiędzy ofiarą a sprawcą przemocy. Występować może w różnych sytuacjach, najczęściej są to wszelkiego rodzaju porwania, uprowadzenia, przetrzymywanie zakładników ale i może wystąpić w przypadku przemocy domowej, wykorzystywania seksualnego, jak i w związkach toksycznych. O tym syndromie możemy mówić również w przypadku jeńców wojennych oraz w przypadku sekt.

Nazwa pojęcia pochodzi od wydarzeń, jakie miały miejsce w Sztokholmie w 1973 roku. W stolicy Szwecji miał wtedy miejsce napad na bank. Napastnicy wzięli zakładników: 3 kobiety oraz mężczyznę, przetrzymywali ich prawie tydzień. Po tym czasie policji udało się odbić uwiezionych i ich przesłuchać. Okazało się, że zakładnicy nie przejawiali radości z faktu uwolnienia, co więcej, winą za zdarzenie obarczali policję, a nie swoich oprawców… Co niewiarygodne, jedna z więzionych kobiet spotykała się ponownie z jednym z przestępców, stworzyła z nim związek… Sprawą przez wiele lat zajmowali się kryminolodzy i psychologowie, odkryli zjawisko, które nazwali mianem syndromu sztokholmskiego, obejmującego tą specyficzną relację ofiary i kata.

Udowodniono, że po pewnym czasie stosowania przemocy, czy to fizycznej czy psychicznej, między osoba uciśnioną, a oprawcą wytwarza się pewna więź: osoba słabsza zaczyna swojego oprawce usprawiedliwiać, lubić, podziwiać, nawet… kochać. Jako przykład podawano sprawę młodej kobiety, Nataschy Kampusch, która została porwana przez porywacza Wolfganga Priklopila i była więziona przez niego przez 8 lat. Po pewnym czasie kobieta uciekła ale przyznała, że przez lata dążyła do utrzymywania dobrych relacji z katem, gdyż był jedną osobą, którą widywała na co dzień. Specjaliści twierdzą, że jej sytuacja nie do końca jednak odzwierciedla opisywany syndrom, gdyż kobieta uciekła, a w czystym syndromie sztokholmskim, ofiara nie czuje potrzeby uwalniania się od kata i usprawiedliwia jego zachowanie.

Jak objawia się syndrom sztokholmski - objawy syndromu

Choć syndrom sztokholmski wydaje się nam po powyższych wyjaśnianiach zjawiskiem jasnym, warto dokładniej sprecyzować jego objawy i odpowiedzieć sobie na pytanie: po czym poznać, że bliska nam osoba cierpi na syndrom sztokholmski? Wyznaczników jest kilka.

  1. Osoba, cierpiąca na syndrom sztokholmski nie czuje i nie widzi, że jest krzywdzona, że doświadcza przemocy. Nie rozumie, że to, czego doświadcza jest złe, że jest poniżana, zdradzana. Jest to nietrudne do zauważenia, gdy bliska nam osoba uwikła się w toksyczny związek lub jest ofiarą zdrad i manipulacji ze strony partnera. Wszelkie rady rodziny traktuje jako próbę ingerowania w swój - idealny jej zdaniem - związek oraz idealizuje swoją drugą połówkę.
  2. Syndrom sztokholmski to usprawiedliwianie sprawcy: osoba słabsza znajduje wiec wyjaśnienia dla takiego, a nie innego zachowania swojego oprawcy, np. "zasłużyłam, aby mnie uderzył", "miał zły dzień", "zrobił to tylko raz i bardzo żałuje". Na takiej zasadzie opierają się toksyczne związki maltretowanych kobiet…
  3. Osoba cierpiąca bagatelizuje swoją krzywdę, np. twierdzi, ze rany po biciu jej nie bolą, że szef miał prawo kazać jej wyrobić nadgodziny, nie zauważa, że to ona jest krzywdzoną stroną.
  4. Ofiara staje po stronie sprawcy i podziela jego zdanie. Uważa, że to, co robi jest słuszne, utrudnia wymierzenie sprawiedliwości, np. doniesienie na policję o biciu przez bliską rodzinę. Przykładem takiego działania są również sekty, gdzie członkowie bezgranicznie wierzą w to, co mówi do nich guru i usprawiedliwiają jego działania. Jednocześnie nie chcą wyjść z sekty i utrudniają obcym wtargniecie do niej oraz zdemaskowanie przywódcy.
  5. Ofiara nie chce wyjść z aktualnej sytuacji, np. bita żona nie czuje potrzeby doniesienia na męża na policję oraz ucieczki z domu. Ofiara nie jest do tego zdolna ale i nie chce odejść. Czuje się zniewolona przez swojego kata i wie, że jest od niej silniejszy.
  6. Osoba poniżana żywi pozytywne uczucia do kata, np. żona twierdzi, że kocha męża, pomimo iż ten ją bije, osoba wykorzystywana seksualnie zaczyna dosięgać pozornie miłe gesty gwałciciela oraz negatywne do tych, którzy chcą jej pomóc, np. odtrąca pomoc rodziny.

Jasną sprawą jest, że nie u każdej ofiary wykształci się syndrom sztokholmski, nawet, gdy będzie doświadczała przemocy przez długi czas. Co więc musi się zdarzyć, abyśmy mogli mówić o syndromie sztokholmskim?

Przyczyny syndromu sztokholmskiego

Główną przyczyną syndromu sztokholmskiego jest doświadczanie przemocy fizycznej ale i psychicznej, bycie więzionym, porwanym. Ponadto jednak niezbędne jest wystąpienie kilku innych czynników. Osoba cierpiąca musi:

  • czuć, że jest uzależniona od kata, np. to utrzymujący ją finansowo mąż lub przestępca, który ją porwał i przetrzymuje w nieznanym jej miejscu;
  • być zniewolona i poniżana ale jednocześnie nie widzieć możliwości odejścia, wyjścia z sytuacji, np. wzięcia rozwodu;
  • być odizolowana od innych, np. uwięziona lub mieć zabronione kontakty z rodziną czy też znajomymi;
  • zauważać pozytywne cechy sprawcy przemocy, takie jak na przykład: podanie kawy, przykrycie kocem, zaproponowanie papierosa, itd.

Jakie czynniki osobowościowe predysponują do bycia ofiarą syndromu sztokholmskiego? Na syndrom sztokholmski podatne są w szczególności osoby cechujące się wysokim neurotyzmem, czyli poczuciem lęku, osoby mało pewne siebie, o depresyjnych cechach osobowości, osoby uległe, naiwne, o niskim poczuciu własnej wartości, niesamodzielne finansowo. Ofiarami syndromu sztokholmskiego mogą być również osoby zalęknione, niepewne, niedojrzałe, pesymistycznie nastawione do świata.

Cykl przemocy, czyli o mechanizmie syndromu sztokholmskiego

Syndrom sztokholmski doskonale tłumaczy teoria psychologiczna, zwana cyklem przemocy. Zgodnie z nią przemoc obejmuje trzy fazy. Pierwsza nosi nazwę fazy narastania napięcia, kiedy to sprawca odczuwa potrzebę wyładowania swojej agresji na słabszej ofierze. Druga faza to faza ostrej przemocy, kiedy ma miejsce jej stosowanie, zarówno w formie fizycznej, psychicznej, jak i seksualnej. Po tej fazie mamy do czynienia z fazą miodowego miesiąca, kiedy to sprawca jest spokojniejszy, gdyż wyładował już emocje, może robić coś dla ofiary, rozmawiać z nią, kupić prezent, a w przypadku toksycznych par w tej fazie ma miejsce współżycie seksualne jako forma zadośćuczynienia. I właśnie faza miodowego miesiąca jest czasem, gdy u ofiary może wykształcić się syndrom sztokholmski, odczuwanie pozytywnych uczuć wobec sprawcy, tłumaczenia i bronienie go.

"Byłam jego niewolnicą" - historia Tamary, lat 35

„Gdy poznałam Dawida miałam niespełna 20 lat, studiowałam, miałam tyle planów… Na 4 roku zaszłam w ciążę, przerwałam studia, nie obroniłam mojej wymarzonej pracy magisterskiej. Za to wylądowałam w 30-metrowym mieszkanku z małą, płaczącą Zuzią i tysiącem pytań: co dalej? Dawid na początku nawet mi pomagał, zorganizował dla małej łóżeczko, zabawki. Imponowało mi to, ze jest taki zaradny. Od początku jednak mieliśmy osobne pieniądze: ja miałam pomoc z opieki społecznej jako samotna matka i dodatek mieszkaniowy, Dawid pensję robotnika budowlanego. On opłacał część czynszu i kupował jedzenie, ja miałam gotować i zajmować się małą. Pierwszy raz uderzył mnie, gdy Zuzia nie miała roczku. Nie pamiętam za co… chyba obiad mu nie smakował ale z tego, co kupił nie mogłam ugotować niczego innego. Śmiałam mu się przeciwstawić… Od tej pory zaczęło się moje piekło. Byłam więźniem w tym mieszkaniu, z wyliczonymi do co grosza pieniędzmi… Po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać pozytywne reakcje Dawida: powiedział mi rano "cześć’", nie skrytykował posiłku, pobawił się z Zuzią… ale bił nadal. Bił i poniżał, myślałam, że tak trzeba. Nawet nie wiedziałam, że moja siostra przyglądała się temu, co dzieje się w naszym domu, była chrzestną małej. Siłą zaciągnęła mnie do lekarza, psychologa… Uciekłam od Dawida, z piekła, jakie dla nas stworzył i z dala od mojego oprawcy dochodzę do siebie”.

Syndrom sztokholmski w rodzinie patologicznej i toksycznym związku

Tamara jest ofiarą kata: własnego męża, który bił ją i poniżał. Po latach wykształcił się u kobiety syndrom sztokholmski, gdyż zaczęła dostrzegać pozytywy w postępowaniu swojego oprawcy. Taka sytuacja może pojawić się w wielu związkach, opartych na relacji toksycznej. Oprawca jest silniejszy od swojej ofiary: jest silniejszy fizycznie, to żywiciel rodziny, ma silniejszy charakter. O syndromie sztokholmskim mówimy również w przypadku rodzin patologicznych, w tym rodzin alkoholowych oraz przemocowych, rodzin, gdzie stosowana jest przemoc fizyczna, psychiczna, ale i seksualna.

Wykorzystywanie seksualne to kolejny rodzaj przemocy, który prowadzi do wykształcenia się syndromu sztokholmskiego. Na początku dla osoby wykorzystywanej gwałty są dramatem, powodem do wstydu, symbolem upokorzenia i poniżenia. Po pewnym czasie zaczyna czuć uzależnienie od sprawcy, wie, że jest od niej silniejszy i lęk nie pozwala jej uwolnić się z tej relacji.

Syndrom sztokholmski w pracy

Co ciekawe, syndrom sztokholmski może wykształcić się również w pracy, zwłaszcza, gdy naszym przełożonym jest osoba despotyczna, o silnym charakterze i tendencji do tyranii. Szef taki stosuje dokładnie te same techniki, co toksyczny partner: uzależnia daną osobę od siebie, np. szantażując ją, że od jej posłuszeństwa zależy jej dalsza kariera.

Pomoc osobie z syndromem sztokholmskim

Czy osobie z syndromem sztokholmskim można pomóc? Owszem, nawet trzeba, gdyż za każdym razem mamy do czynienia z pewnego rodzaju przemocą. Podstawę terapii obejmuje kontakt z psychologiem. Na spotkaniach zostanie omówiona sytuacja osoby cierpiącej na syndrom sztokholmski oraz opracowanie planu zmiany swoich myśli i przekonań. Zwykle terapia taka opiera się o nurt behawioralno-poznawczy i składa się z kilku do kilkunastu sesji. Terapia ma również na celu poprawę samooceny oraz obudowanie wiary w siebie.

W procesie terapeutycznym niezmiernie istotne jest wsparcie najbliższych, w tym rodziny i znajomych. To oni powinni upewniać chorego, że poradzi sobie, że uda mu się zmienić swoje życie na lepsze.

Autor: Monika Muzolf, psycholog

Komentarze